kard. Marcello Semeraro

Najdrożsi. Kościół obchodzi dziś święto Chrztu Pańskiego, podczas którego zostaje Jezus w sposób godny podziwu ogłoszony Umiłowanym Synem Bożym. Wody zostają uświęcone, człowiek oczyszczony, a całe stworzenie się raduje. Tymi słowami martyrologium rzymskie opisuje tę niedzielę, która kończy okres Bożego Narodzenia.

Dzisiaj Pan Jezus objawia się nam nie przez uczynki i słowa, nie przez cuda i przypowieści, ale ukazuje się nam gestem pełnym ciszy, która jednak jest ze wszystkich najbardziej wymowna: modlitwą, jak właśnie usłyszeliśmy podczas głoszenia Ewangelii, podczas gdy cały lud był chrzczony; Jezus gdy przyjął chrzest, modlił się. Nie tylko się modlił, ale to bycie na modlitwie opisuje postawę życiową. Modlił się. (cf. Lv 3,21)

Z relacji ewangelistów, a zwłaszcza z Ewangelii według św. Łukasza, wiemy, że dla Jezusa modlitwa jest postawą nawykową, jest uprzywilejowanym miejscem, w którym przeżywa On tajemnicę swojej osoby i swojej misji. Modlitwa jest istotną przestrzenią, w której Jezus sytuuje swoje relacje z Ojcem, z uczniami, ze wszystkimi, którzy Go spotykają. Pan Jezus zawsze modli się do Ojca, ostatecznie także w Ogrodzie Oliwnym i na krzyżu.

Jezus modli się za uczniów, gdy ich wybiera, i modli się, gdy uczy ich modlitwy. Wszystko to mówi nam, że Jezus jest nauczycielem modlitwy, a nawet, jak czytamy w Katechizmie Kościoła Katolickiego, kiedy się modli, Jezus już uczy nas modlitwy. Z radością wyrażamy nasze uznanie dla Niego dzisiaj.

Błogosławiony Jan Merlini był doskonałym uczniem Jezusa. Świadectwa zebrane w procesie jego beatyfikacji i kanonizacji jednogłośnie mówią nam, że Bóg prawdziwie ubogacił go darem modlitwy. Modlitwy, która zwykle stawała się w nim kontemplacją.

Jeden ze świadków stwierdził, co następuje:

Krzyknąłem o pozwolenie na wejście, a on nawet mi nie odpowiedział. Wszedłem do pokoju, zbliżyłem się do niego, wchodząc do biura, znalazłem go jakby w ekstazie. Ks Jan nikogo nie zauważył, więc byłem zmuszony opuścić pokój w podziwie, nie będąc w stanie z nim porozmawiać. Zwrócił uwagę, dodał, że jego twarz była jakby roześmiana i piękna w niezwykły sposób”. (Summ. § 129, p. 45)

Tak oto, drodzy przyjaciele, myślę, możemy myśleć, że o naszym błogosławionym. W pewnym sensie możemy powtórzyć to, co św. Tomasz z Celano napisał o św. Franciszku, a mianowicie, że „był on człowiekiem stworzonym do modlitwy” (Vita seconda 61, 95: FF 682). A jednak nasz Błogosławiony był także człowiekiem czynu i apostolstwa, zwłaszcza w przepowiadaniu misyjnym, i właśnie za to podziwiał go św. Kasper del Bufalo. Podziwiał go właśnie za to. Był także człowiekiem o doskonałych zdolnościach i cnotach przywódczych.

Posiadał przede wszystkim cnotę roztropności. I to właśnie ona, wśród cnót kardynalnych, jest cnotą najbardziej potrzebną osobom odpowiedzialnym za przywództwo. Jest to aspekt, który św. Tomasz z Akwinu szczególnie podkreślał, ponieważ powiedział, że roztropny jest ten, kto wie, jak zdecydować, co konkretnie zrobić, a następnie wie, jak zrobić to mądrze.

Świadkowie procesu beatyfikacyjnego, mówią o błogosławionym ks. Janie Merlinim, że praktykował on cnotę roztropności w naprawdę niezwykły sposób, analizował sytuacje, konsultował się i interweniował w odpowiedni sposób. I to zwłaszcza wtedy, gdy decyzje były trudne w stosunku do ludzi, czynił to z miłością (cf. Summ. §492-495, pp. 191-192). Wśród świadectw przeczytałem ze zdziwieniem to, jak Sługa Boży, złączył życie Marty i Magdaleny w taki sposób, aby w jednym i w drugim sposobie życia żyć heroicznie (Ibid. §924, p. 370).

W tamtym czasie, jesteśmy w zwykłym procesie, który miał miejsce w Albano w latach 1880-1905, zwyczajowo przyrównywano Marię, siostrę Marty i Łazarza, przyrównywano ją do Marii z Magdali i nazywano Magdaleną. Ale moje zdziwienie podczas czytania tego świadectwa nie jest tutaj. Moje zdziwienie wynika raczej z rozpoznania związku między dwiema tradycyjnymi formami życia, jedną zwaną kontemplacyjną, a drugą zwaną aktywną.

Są tacy, którzy wciąż mówią o nich jako o alternatywnych formach życia, podczas gdy w rzeczywistości są one komplementarne, a nawet konsekwentne. Julian Pomerius mistrz duchowy z V wieku napisał, „że dzięki aktywnemu życiu człowiek robi postępy, a dzięki kontemplacji osiąga cele, szczyty” (La vita contemplativa XIl. 1). Bądź więc jednocześnie kontemplacyjny i aktywny.

Papież Franciszek naucza dziś, „że mądrość serca polega właśnie na umiejętności łączenia tych dwóch elementów, kontemplacji i działania. Marta i Maria, mówi papież, wskazują nam drogę. Jeśli chcemy smakować życie z radością, musimy połączyć te dwie postawy.

Z jednej strony „stać u stóp Jezusa”, aby słuchać Go, gdy objawia nam tajemnicę wszystkiego, a z drugiej strony być uważnym i gotowym w gościnności, gdy przechodzi i puka. Przechodzi i puka do naszych drzwi i czyni to z twarzą przyjaciela w potrzebie, w chwili pokrzepienia, braterstwa (Anioł Pański z 21 lipca 2019 r.).

Błogosławiony Merlini również praktykował tę gościnność. W każdej potrzebie i konieczności, deklaruje świadek, wystarczyło zwrócić się do niego, aby być pewnym całej jego troski, całego jego zainteresowania w pomaganiu im, tak jakby to była jego osobista sprawa, a nawet zadanie ważniejsze niż osobiste plany. (Summ. § 583, s. 22S).

Oto, drodzy przyjaciele, niektóre aspekty życia i duchowości nowego Błogosławionego, które od dziś Kościół proponuje nam do naśladowania. Jest jednak jeszcze jeden aspekt jego życia, którego nie chciałbym pominąć i chciałbym go przypomnieć, a jest nim przyjaźń, z jaką żył zwłaszcza ze swoimi braćmi w rodzinie zakonnej i z ludźmi powierzonymi mu do prowadzenia, do duchowego towarzyszenia.

Imiona świętego Kaspra del Bufalo, świętej Marii de Mattias, są charakterystycznymi imionami ze względu na ich szczególny związek z błogosławionym Merlinim. Jest takie średniowieczne powiedzenie, które brzmi następująco: „Ubi est caritas et dilectio ibi sanctorum est congregatio” – „Tam, gdzie jest miłość, tam spotykają się święci”. Jeśli więc prawdą jest to, że święci zaprzyjaźniają się ze sobą, prawdą będzie również, że istnieje przyjaźń, która jest połączona, połączona z miłością. A także istnieje również przyjaźń, która czyni ich świętymi.

Niech Bóg nam tego udzieli, być może w odpowiednim czasie tego Roku Świętego.

Lubię powtarzać słowa Papieża także w ramach wdzięczności za tę beatyfikację. Papież napisał do nas także, „że trzeba obfitować w nadzieję, obfitować w nadzieję, aby w sposób wiarygodny i atrakcyjny dawać świadectwo o wierze i miłości, które nosimy w sercu.

Pisze to często w bulli „Spes, non confundit” ogłaszającej Rok Jubileuszowy, aby wiara była radosna, miłość entuzjastyczna, a każdy człowiek mógł podarować nawet uśmiech, gest przyjaźni, żarliwe spojrzenie, szczere słuchanie, bezinteresowną posługę, wiedząc, że w duchu Jezusa może to stać się owocnym ziarnem nadziei dla tych, którzy je przyjmują” (Spes non confundit, n. 18).

Amen.

Kard. Marcello Semeraro, prefekt Dykasterii Spraw Kanonizacyjnych
Papieska Arcybazylika Najświętszego Zbawiciela, św. Jana Chrzciciela i św. Jana Ewangelisty na Lateranie.
Rzym, 12 stycznia 2025 r.